Heart of Glory

Źródło

Premiera: 19 marca 1988
Reżyseria: Rob Bowman
Scenariusz: Maurice Hurley, Herbert Wright, D. C. Fontana

W dzisiejszym odcinku dowiadujemy się więcej o panu Worfie, a także dostajemy wgląd w odczucia Klingonów względem pokoju z Federacją. Bo obejrzeliśmy już osiemnaście odcinków The Next Generation, widzimy Worfa na mostku, ale nikt ani słowem nie zająknął się, że to coś niezwykłego. A tymczasem to wcale nie tak, że Klingoni masowo wstępują do Gwiezdnej Floty. Worf trafił do niej dlatego, że wychowywał się wśród ludzi na (jak to zauważył klingoński wojownik na rolniczej planecie).
A jak przystąpienie do sojuszu wpływa na innych Klingonów?
Oto Enterprise namierza dziwne echo ze strefy neutralnej, które szybko zostaje określone jako sygnatura wymiany ognia. Gdy statek dociera na miejsce, znajduje ostrzelany teleriański krążownik. Najpierw podejrzenia padają na Ferengich, potem na Romulan, w końcu na wrak posłany zostaje zwiad.
Tu – w ramach dygresji – muszę wspomnieć o zaskoczeniu kapitana Picarda termowizją. Data i Geordi (coraz lepiej widać ich kumpelstwo) wykombinowali, jak przesłać wizję ze sprzętu stanowiącego oczy porucznika La Forge’a. Obraz wygląda jak z kamery termowizyjnej, a kapitan nie jest w stanie rozpoznać Rikera. Szczerze: ja, podobnie jak Geordi, nie byłam w stanie wymyślić, o co kapitan pyta. Riker, jak Riker. Tylko inaczej. Czas najwyższy się przyzwyczaić do rozdźwięku między moją rzeczywistością a rzeczywistością twórców Star Treka z 1988 i przestać się zatrzymywać za każdym razem, gdy coś dla mnie jest banalne, a dla bohaterów skomplikowane.

Cóż, kwestia widoku z wizjera LaForge’a to istotnie delikatny temat. Serial bardzo się w tym miejscu postarzał. To, co nasuwa mi się w pierwszej chwili, to pytanie:  serio nie mają innych przenośnych kamerek? Jak rozumiem, to nie jest do końca tak, że kapitan widzi tylko banalną termowizję – pewnie po prostu w 1988 roku trudno było to inaczej pokazać. Z rozmowy bohaterów wnioskuję, że w istocie to miało być coś więcej, jakby wszystkie możliwe tryby widzenia Predatora skumulowane w jednym paśmie. No bo przecież Geordi potrafił powiedzieć, kiedy jakaś ściana trzaśnie – to już jest jakaś wypasiona częstotliwość, fala, czy cokolwiek. Całościowo jednakże wydaje mi się ten motyw z jednej strony przekombinowany, z drugiej zaś – omija najbardziej oczywiste rozwiązania. Po prostu coś, co się źle zestarzało.

Wracając do odcinka – w pobliżu rozpadającej się maszynowni nasz dzielny zwiad [w którego
Źródło
skład wszedł Riker – dlaczego? Po co? Co on tam miał robić? Udowadniać widzom, że nie jest zupełnie bezużyteczny…?]
znajduje trzech Klingonów. Jeden z nich wkrótce umiera w ambulatorium Enterprise a załoga staje się świadkami krótkiego ale przejmującego klingońskiego obrządku pogrzebowego. [uhm, mam tu pewne zastrzeżenia… Jak dla mnie, Worf wyglądał podczas tego „pożegnania” raczej jak ktoś, kto za bardzo nie wie, o co chodzi, ale inni tak robią, więc on uznał, że będzie ich naśladował. Był tylko pusty gest, ale nie było w tym wszystkim emocji. Dlatego całość wypadła... cóż, trochę komicznie.]
Worf, ma się rozumieć, dołącza do zewu, choć kompletnie nie daje się przekonać do walki o nową ojczyznę Klingonów, gdzie mogliby oni żyć po swojemu. Do tego bowiem namawiają go pozostali dwaj rozbitkowie, dla których obecny status klingońskiego państwa, jako członka Federacji, stanowi zaprzeczenie klingońskiego stylu życia.
Podoba mi się niezwykle postać klingońskiego dowódcy krążownika ścigającego uciekinierów (David Froman), który rozumie prośbę Worfa o oszczędzenie buntownikom upokorzenia i umożliwienie im śmierci w walce, ale jednocześnie postrzega klingoński honor inaczej – oto ma rozkazy, jego rasa zdecydowała się na zmiany i należy teraz wypełniać postanowienia traktatu, a nie kierować się porywami serca.
Sami buntownicy, Korris (Vaughn Armstrong) i Konmel (Charles Hyman) są świetnie przygotowani i raczej nie mieli w planach zabijania członków Federacji. Uciekając z więzienia, ze zmontowanym z ukrytych w zbrojach części fazerem [dezruptorem! Klingoni mają dezruptory, fazery są cieniasów z Federacji!], najpierw ustawili go na ogłuszanie. Później sytuacja eskalowała do nieprzyjemnych skutków. Oni po prostu chcieli żyć po swojemu, a jeśli nie dało się żyć, to przynajmniej umrzeć z honorem. Zrozumiałe dla rasy wojowników.

Klingoni w ogóle są tu po prostu fajni. Ale TNG umiał w Klingonów. Tak naprawdę to serial, który zbudował Klingonów. I nie popsuł tego później DS9. I w tym miejscu utnę ten wątek, bo jeszcze dotrę z dygresją do Discovery, a na co to komu?
Klingoni są świetni z wielu różnych powodów. Raz, ich mentalność i zrozumienie ich kodeksu, który może trochę się wymyka ludziom, ale oni po prostu się rozumieją, nawet jeśli stoją po przeciwnych stronach. Ale dwa: drobiazgi, jak klingońska zbroja. Ogromna szkoda, że więcej do tego nie wrócono, bo strasznie podoba mi się fakt, że każdy najmniejszy bajer na niej, jakiś kolec czy łańcuszek na pozór jedynie dekoracyjny, okazał się zakamuflowaną giwerą zrób-to-sam. Pięknie. Zbroja stworzona przez rasę wojowników.
Ze wszystkich Klingonów najbardziej uwierał mnie Worf – nie przez to, jak napisano jego postać w tym odcinku, ale przez charakteryzację… Bardzo wyraźnie widziałam, gdzie kończy się prawdziwa twarz, a zaczyna plastik. U innych Klingonów to nie było tak widoczne, ale Worfa zrobili jakoś po prostu niedbale, nie wiem czemu.
No i w ogóle trudno nie czuć sentymentu do Klingonów, skoro Federacja zachowuje się jak dupy wołowe. Serio, scena aresztowania? Tyle ochrony, nasza super Tasha Yar, a nikt nie pomyślał o jakimś zabezpieczeniu terenu akcji? Ta dziewuszka nie miała prawa się tam pojawić, łotdafak? Na miejscu Klingonów też bym nie chciała trwać w sojuszu z takimi pierdołami…

To był dobry, ciekawy odcinek [niczego innego nie oczekiwałam – jeśli widzisz na liście płac D.C. Fontanę, możesz mieć nieco bardziej wyśrubowane oczekiwania], a ja chętnie dowiedziałabym się więcej o życiu porucznika Worfa przed jego wstąpieniem do akademii [to życzenie jeszcze Ci wyjdzie uszami].


– Why do you mock me? Why do you wish to anger me?
– Only to see if it is still possible.
– It is.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz