The Enemy

(źródło)

Premiera: 6 listopada 1989
Reżyseria: David Carson
Scenariusz: David Kemper, Michael Piller

Muszę powiedzieć, że ten odcinek zaczyna się naprawdę interesująco. Jest akcja, tajemnica, Romulanie, no po prostu grubo. I nawet dramatyczna muzyka. I bezużyteczny komandor Riker. I Geordi in distress. A także doradca Troi pociskająca oczywistości. No czegóż chcieć więcej?

A tak na serio: podoba mi się ten epizod. Przede wszystkim, bardzo ładnie pokazuje różnice kulturowe między ludźmi, Klingonami a Romulanami. Jasne, te różnice są dość oczywiste, w sensie że nie dowiemy się tutaj niczego stricte nowego. Niemniej to, co już wiemy, jest tu fajnie wyeksponowane. Choćby w scenie, w której na łożu śmierci Romulanin nadal nienawidzi Worfa, choć ten mógłby bezproblemowo uratować mu życie. Albo kiedy Bochra dziwi się Geordiemu, że ludzie tracą czas i zasoby na ułomne dzieci. Romulański upór i spartańskie wychowanie z jednej strony wydają się nierozsądne i niehumanitarne. Z drugiej jednak – to są przymioty, które jednak potrafią być niezwykle pożyteczne. Czy Geordi wydostałby się z powierzchni planety, gdyby nie Bochra? Nie wiem. Może tak, ale może by się poddał. Wszak był już na krawędzi.

(źródło)
Zresztą, widać coś jeszcze: że mimo wszystko na poszczególne rasy składają się jednostki. Owszem, mocno osadzone w swoich tradycjach, ale jednak każda ma swoją osobowość i na przykład Bochra (John Snyder) diametralnie różni się od Patahka (Steven Rankin). Zresztą, niechęć Worfa do Romulan też wydaje się mocno osobista, a nie spowodowana jakimś ogólnym klingońskim rasizmem.
W całej tej sytuacji podoba mi się Picard. Łatwo by było oczywiście uznać, że jako kapitan mógł od razu rozkazać Worfowi zostać dawcą i po kłopocie, ale myślę, że tutaj Picard ładnie udowodnił, że sięga wzrokiem dużo dalej. Porównał bliższe i dalsze korzyści i straty wynikające z poszczególnych decyzji i wybrał, tak myślę, mądrze.
Zresztą, muszę przyznać, że w ogóle mocno mnie zaskoczyło zakończenie wątku Patahka. Byłam przekonana, że w ostatniej chwili Worf się przełamie i uzna, że honorowo będzie uratować jeńca i tak dalej. Fakt, że jego upór doprowadził do tej śmierci, jest dość mroczny jak na Star Treka. Ale w taki dobry, emocjonujący sposób.

(źródło)
To, co też mi się podoba, to że w gruncie rzeczy nie mamy pojęcia, czego szukali Romulanie i co w ogóle robili na terytorium Federacji. Jasne, wiemy, że Tomalak (Andreas Katsulas) kłamał, ale to akurat nie dziwi – wszak mówimy o Romulanach. Ich tajemnica pozostała tajemnicą do samego końca. Lubię to, że twórcy nie uznali za niezbędne dorzucanie jakiejś ekspozycji związanej z tym wątkiem, bo przecież odcinek był o czymś zupełnie innym. A Romulanie… Cóż, Romulanie mają mnóstwo tajemnic i Federacja musi z tym żyć.

A tak w ogóle, to mam takiego hinta dla Geordiego i jego notorycznie gubionego wizjera: na stałe wczepiony w jakieś wygodne miejsce przycisk-nadajnik, który będzie odpalał sygnał na zgubionym przedmiocie. Geordi wciska przycisk i wizjer zaczyna pikać. Proste? Proste. Można by też trzymać wizjer na gumce (patent serdecznie polecany braciom Winchesterom i ich wiecznie gubionym pistoletom), no ale nadajnik i pikacz są bardziej PRO.



– You're lying!
– I never lie when I've got sand in my shoes, commodore.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz